SKOPJE – tandetna „replika”, czy Feniks powstały z popiołów ?
Podróżując po Bałkanach zaglądamy na kilka dni do Skopje. Stolica Macedonii wzbudza kontrowersje wśród osób, które miały okazję tu zawitać, a to ze względu na formę, jaka została jej nadana przez trwającą do dnia dzisiejszego odbudowę.
Miasto zostało zniszczone podczas trzęsienia ziemi, które nawiedziło ten region w lipcu 1963 r. Trwało ono przez 17 sekund, ale już ogrom skutków tej tragedii pokazuje, że dla mieszkańców miasta musiała to być cała wieczność. Na skutek tej tragedii życie straciło 1070 osób, a kilka tysięcy osób zostało rannych. Ponad 185.000 osób pozostało bez dachu nad głową (w niektórych źródłach wskazuje się tę liczbę nawet na ponad 200.000 osób, ale wskazując mniejszą liczbę zawierzyłem danym zamieszczonym w Muzeum Trzęsienia Ziemi). Łącznie zniszczeniu uległo ok. 75% zabudowy miasta. Chcąc zrozumieć ogrom tej tragedii warto wejść do wspomnianego Muzeum Trzęsienia Ziemi, które mieści się w budynku starego dworca kolejowego. Na jego fasadzie znajduje się zegar, które zatrzymał się na godzinie 5.17 po południu, kiedy to miała miejsce powyższa tragedia. Zegar do dnia dzisiejszego nie został naprawiony i pozostaje symbolem minionej tragedii.
W samym muzeum umieszczonych jest wiele fotografii i opisów nawiązujących do tego tragicznego wydarzenia. Wspomina się tam o nieszczęściu ludzi, w tym także kobiet i dzieci żyjących w tym trudnym momencie. Po katastrofie Skopje stało się miastem bez dzieci, bowiem wszystkie odesłano na tereny dawnej Jugosławii, aby były bezpieczne. Tymczasem dorośli przystąpili do pracy nad odbudową miasta. Najdobitniej przedstawia to wyświetlany w muzeum film, który pokazuje zarówno ciężar rozstania bliskich, jak też ogrom zniszczeń, jakich doznało miasto. Po obejrzeniu filmu, a jednocześnie po zwiedzeniu miasta ma się wrażenie, że odrodziło się ono jak Feniks z popiołów. I czy się komuś podoba styl w jakim to nastąpiło czy nie, to jednak trzeba pomyśleć choć przez chwilę o tych ludziach i trudzie, jaki włożyli w to odrodzenie. Nietypowym eksponatem muzealnym jest odwzorowanie typowego w tamtych czasach pomieszczenia kuchennego po tragedii. Popękane ściany, poniszczone sprzęty, potłuczone naczynia… To wszystko oglądane w Muzeum robi olbrzymie wrażenie i dociera do wyobraźni. Mając czas, koniecznie trzeba to zobaczyć.
Przez wiele lat starano się odbudować miasto, które przede wszystkim potrzebowało nowych mieszkań. Dlatego też powstało wiele typowych bloków mieszkalnych, które urodą nie grzeszą. Z pomocą Macedonii w usuwaniu skutków trzęsienia ziemi przyszło 35 krajów. Do tego przyłożyli ręce także polscy architekci: Adolf Ciborowski i Stanisław Jankowski, którzy wygrali zorganizowany przez ONZ konkurs na opracowanie koncepcji odbudowy Skopje.
Z biegiem czasu władze Macedonii jednak poszły o krok dalej. Inwestując olbrzymie środki postanowiły dokonać przebudowy centrum miasta, mające stać się jego reprezentacyjną częścią i zarazem wizytówką. Wszystko nawiązuje tu konwencją do czasów antycznych, do których sięgają korzenie tego młodego państwa i ma stanowić niejako opowieść o Macedonii. Stało się to za sprawą programu „Skopje 2014”, którego efekty wywołują tak wiele kontrowersji wśród zwiedzających. Także środki, które projekt pochłonął (początkowo miało to być 80 mln, a doszło do ponad 500 mln. euro) do tego stopnia budziły kontrowersje i podejrzenia korupcyjne, że projekt został zaskarżony do Sądu Najwyższego.
Wiele osób twierdzi, że to, co oferuje centrum miasta to kicz, tandeta i szkoda czasu na oglądanie czegoś takiego. Jednakże są to często opinie osób, które „wpadły” na chwilę do stolicy i nie miały czasu na poczucie klimatu tego miejsca. Ja tej opinii nie podzielam. Może i w wielu elementach miasto jest za wielkie i przesadzone i nie ma nic wspólnego z zabytkami z dawnych lat. Jednakże tworzy ono specyficzny klimat, w którym po prostu dobrze się czułem. To zaś, że w porze wieczornej i nocnej był tam spory tłum świadczy o tym, że także inni ludzie mają podobne odczucia.
Skopje nie jest miastem dla osób, które przyjeżdżają zwiedzać zabytki. Po prostu jest ich tu niewiele ze względu na tragedię, jaka je w minionych latach dotknęła. A więc osoby nastawiające się na typowe zwiedzanie powinny rozważyć, czy jest to miejsce dla nich, aby później nie użalać się w komentarzach na kiczowatość tego miejsca.
Aby wejść do centralnej części Skopje, przechodzimy przez Łuk Triumfalny. Jest to replika budowli, znajdującej się we Francji i ma upamiętniać przyjaźń obu narodów. Jak widać po prawej stronie, pomimo iż od trzęsienia ziemi upłynęło wiele lat, cały czas w śródmieściu trwają prace związane z jego odbudowa.
Po przejściu przez Łuk, dochodzimy do ogromnego Placu Macedońskiego, w którego centralnej części stoi pomnik jeźdźca (czy jak podają inni Wojownika) na koniu, sięgający swą wysokością 22 metrów.
Często czyta się na różnych blogach, że na postumencie usytuowano postać Aleksandra Macedońskiego, ale nie jest to prawdą i wynika najpewniej z niewiedzy piszących. Przewodnik, z którym udaliśmy się autobusem na objazdówkę miasta, zdementował twierdzenia, jakoby była to postać wielkiego Macedończyka. Choć oczywiście postać Aleksandra Macedońskiego jest tu bardzo szanowana, to jednak tym pomnikiem nie została upamiętniona. Postument statuy wygląda w dzień dość tandetnie, jednak wynika to z próby połączenia go z nowoczesnym, wielobarwnym oświetleniem. Pomnik świeci wieczorem w wielu, zmieniających się ciągle kolorach.
Po lewej stronie placu (patrząc w kierunku mostu kamiennego), znajduje się niejako mała altanka, przypominająca taką, jakie były w starożytnym Rzymie. Z pozoru nie ma w niej nic ciekawego. Dopiero gdy zajrzymy do wnętrza zobaczymy pośrodku postacie kobiety i mężczyzny, zapewne symbolizujące zakochaną parę.
W Skopje na każdym kroku są pomniki i fontanny, nierzadko monumentalnych rozmiarów. Faktycznie, jest ich tu przesyt, choć niektóre są całkiem ciekawe. Fontanną, która zrobiła na nas pozytywne wrażenie jest znajdująca się tuż za mostem kamiennym fontanna nazywana Fontanną Matek, którą zdobią właśnie figury matek z dziećmi, wykonane z brązu i oczywiście będące olbrzymich rozmiarów.
Patrząc na te figury uwagę przykuwa uczucie, z jakim matki patrzą na dzieci oraz z jakim dzieci przytulają się do matek. Forma wykonania figur wpisuje się w całą konwencję miasta (tj. czasów antycznych), jednak być może te właśnie figury mają w pewien sposób upamiętniać trudną sytuację matek i dzieci po trzęsieniu ziemi, kiedy to tysiące rodzin rozstało się ze swoimi pociechami aby je chronić, a jednocześnie aby zapewnić im w przyszłości dach nad głową. Patrząc na te figury pomyślałem, że mają one przedstawiać nie poszczególne osoby, ale właśnie miłość macierzyńską, a przez to przypominać o tym, jak trudne było rozstanie w czasie klęski żywiołowej.
Są też inne ciekawe figury, jak choćby tańczące postacie w maskach, czy Pani grająca na harfie. Stanowią one niejako odskocznię od wszędobylskich lwów czy koni.
Przechodząc mostem kamiennym warto również spojrzeć w dół, gdzie znajduje się figura pływaczki, skaczącej do wody.
Jednym z miejsc, które opisuje każdy przewodnik po Skopje jest most z postaciami figur, a za nim budynek, przypominający architekturą czasy rzymskie. Budynek pomimo, iż jest nową konstrukcją, w mojej ocenie jest ciekawy i robi wrażenie. Mieści się w nim Muzeum Archeologiczne. Wprawdzie nie byliśmy w jego wnętrzu, ale w ocenie przewodnika – Macedończyka, jest jednym z trzech muzeów, które są najbardziej godne odwiedzenia.
Budynków nawiązujących do korzeni Macedończyków, jest za mostem kamiennym usytuowany cały rząd. Każdy z nich ozdobiony jest dużą ilością figur, dających wrażenie przesytu. Często budynki te służą zaspokajaniu celów publicznych. Przykładem jest tu przedstawiony poniżej budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Interesujący jest również budynek mieszczący się za Mostem Sztuki, który to most ozdobiony figurami upamiętniającymi rodzimych artystów.
Idąc z Placu Macedońskiego w kierunku dzielnicy muzułmańskiej, przechodzimy przez kamienny most z XV w., który niegdyś był miejscem egzekucji. Stanowi on symbol miasta (umieszczony w jego herbie) i połączenie nowej części miasta z tą starą. Pod nim zaś przepływa rzeka Wardar. Most składa się on z 12 półkolistych łuków. Ma przy tym 214 metrów długości oraz 6 metrów szerokości. Uzasadnieniem dla umieszczenia tego właśnie obiektu w herbie miasta jest być może fakt, że pomimo wielu zniszczeń miasta, most ten nigdy w całości nie uległ destrukcji. Może zatem stanowić symbol trwałości stolicy.
Mostem przechodziliśmy kilkakrotnie. Trasa prowadzi do starej części miasta. Godny obejrzenia jest tu stary bazar (Stara Skopska Czarszija) oraz twierdza (o której później).
Stara Skopska Czarszija na pierwszy rzut oka nas nie zachwyciła. Sądziliśmy, że jest to tyko kilka uliczek, na których poza handlem tandetą, nie ma nic ciekawego. Ale gdy byliśmy tam po raz drugi, dostrzegliśmy urok tego miejsca. Jest tam wiele restauracyjek, barów i kafejek, oferujących wiele tradycyjnych dań, za rozsądną cenę. Handluje się tam wszystkim i to nie zawsze tandetą, jak można by przypuszczać na pierwszy rzut oka. Handlują tu nie tylko Macedończycy, ale także wielu Albańczyków i innych nacji. Wśród kramów, większych i mniejszych sklepików znajdziemy te, które handlują starociami, jak i te, które oferują asortyment nowoczesny, typowo europejski, zarówno ten o niższej straganowej jakości, jak i ten z „wyższej półki”. Można tu zatem dostać np. najróżniejsze torby podróżne, akcesoria telefoniczne, odzież, w tym suknie ślubne, ale i wysokiej jakości repliki zegarków.
Po malowidle wykonanym na starych deskach widać, że żyją tu również artystyczne dusze, które chcą umilić życie w tym miejscu.
Chodząc po centrum Skopje napotykamy na miejsce poświęcone pamięci matki Teresy z Kalkuty. Jest to swego rodzaju muzeum poświęcone tej właśnie osobie. Miejsce, w którym ono się znajduje, nie zostało wybrane przypadkowo. To właśnie tu stał kościół, w którym Matka Teresa modliła się jako dziecko.
Składa się ona niejako z dwóch części – kapliczki, przeznaczonej na modlitwę (poniżej zdjęcie wnętrza) oraz części stanowiącej mini muzeum, zawierające elementy wyposażenia mieszkania, a także wiele dokumentów i fotografii.
Tu dowiadujemy się, że Kalkuta stanowiła jedynie część drogi życia Matki Teresy. Natomiast miejscem, gdzie się urodziła i gdzie spędziła pierwszych 18 lat swojego życia było właśnie Skopje. Ciekawym eksponatem, nawiązującym do naszego kraju, jest tu list od władz Uniwersytetu Jagiellońskiego, nadającego Matce Teresie Doktorat honoris causa, a więc największe wyróżnienie tej Uczelni oraz jej odpowiedź na ten list. Możemy tu zobaczyć wiele zdjęć dokumentujących jej spotkania z innymi znamienitymi postaciami z całego świata, czy wręczenie jej Pokojowej Nagrody Nobla. Dla upamiętnienia osoby matki Teresy, w wielu częściach miasta znajdują się tabliczki, ze złotymi myślami tej słynnej Skopjanki.
Nieodłączny elementem Skopje jest bogate oświetlenie, robiące ze Skopje Las Vegas południa. Jak mogłem zauważyć, w dni week-endowe, jaśniało ono pełnym blaskiem, natomiast już w dni powszechne część oświetlenia (np. oświetlenie mostu z figurami) nie była włączona. Większość lamp ulicznych (w tym te na placu Macedońskim) wprawdzie ocieka złotem i pewnie jest wykonanych z wysokiej jakości materiałów, ale mnie nie urzekła.
Są jednak i takie, które są ciekawe i inne od wszystkich. Przykładem są tu lampy przy moście mającym barierki lane z metalu – notabene wyglądającego dość ciekawie (4 most od prawej strony, licząc od mostu kamiennego).
Ale wracając do lamp, to u ich szczytu znajdują się cztery skrzydlate postacie, przypominające aniołów z podwójnymi skrzydłami, z których jedne są splecione ku górze.
Jednym z obiektów, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc w Skopje jest twierdza. Jest ona nazywana Skopsko Kale. Wyjaśnienia wymaga, że słowo Kale pochodzi z języka tureckiego i oznacza właśnie twierdzę. Twierdza jest zlokalizowana w północnej części miasta, na skalistym wzniesieniu. Wejście do niej odbywa się ze starej części Skopje. Pierwszą fortyfikację w tym miejscu wzniesiono już w VI w., tj. w czasach bizantyjskich. Była ona następnie przebudowywana w X-XI w., a następnie zniszczona na początku XI w. Została odbudowana z końcem XIV w., a następnie rozbudowana w roku 1700. Była wykorzystywana militarnie do 1950 r. Ostatnim jej militarnym przeznaczeniem było jej wykorzystywanie przez armię jugosłowiańską na magazyny wojskowe, a przejściowo jako siedzibę sztabu jednej z jednostek wojskowych tej armii. Jak całość miasta, doznała ona poważnych uszczerbków podczas opisywanego na wstępie trzęsienia ziemi w lipcu 1963 r. i nigdy nie została odbudowana. Nie pozostaje jednak w pełni poza zainteresowaniem władz Macedonii. Prowadzone są tam bowiem prace archeologiczne wskazujące na ślady osadnictwa sięgające epoki neolitu. Twierdza jest warta zobaczenia, choć jest ona bardzo zaniedbana i może warto byłoby przekształcić ją w muzeum. Takie plany w przeszłości były, jednak doprowadziło to w 2011 r. do starć policji z Albańczykami, protestującymi przeciwko odbudowie średniowiecznej cerkwi w tym miejscu i przeznaczenia jej właśnie na muzeum.
Twierdza z zewnątrz prezentuje się okazale.
Dużą jej część można przejść po murach od strony wewnętrznej i byłaby to ciekawa przechadzka, gdyby nie brak zejścia na końcu i konieczność przejścia z powrotem tą samą drogą.
Jednak już samo wnętrze twierdzy nie oczarowuje. Jest zaniedbane, a jedynym śladem wykonywanych prac jest szklany budynek, mający w przyszłości stanowić mini muzeum.
Widać tam też ślady dawnych ruin w miejscu, gdzie dawniej były zabudowania.
Nawet jednak, jeśli kogoś nie zachwyci twierdza, to warto tu przyjść ze względu na widok, jaki się z niej rozpościera na całe miasto. Widać tu doskonale panoramę miasta, łącznie z Placem Macedońskim.
Chodząc po mieście naszą uwagę przykuł budynek uniwersytecki. Jego nietypowość polega na tym, że przebiega pod nim dwupasmowa autostrada. Tak więc spokój nauki gwarantowany !
Chcąc czegoś dowiedzieć się o mieście, warto też skorzystać z objazdowej wycieczki autobusem po mieście. Autobus wyjeżdża „w miasto” codziennie o 11.00 i 17.00 spod Łuku Triumfalnego, pod warunkiem, że zbierze się co najmniej 5 osób chętnych. Nas było 4, ale też wyjechał i bardzo miły przewodnik – rodowity Maedończyk w języku angielskim opowiadał o historii miasta i godnych odwiedzenia miejscach. Dało się tu wyczuć u niego dumę z miasta, kraju i odzyskanej po wiekach trudnej historii – niezależności. Warto tu bowiem wspomnieć, że Macedonia stała się niepodległym państwem dopiero po rozpadzie Jugosławii w 1991 r. Przejażdżka trwa 40 minut, jest oczywiście płatna, ale warto ją odbyć i spróbować zrozumieć choćby chęć do stworzenia „repliki” tego, co kojarzy się z niegdysiejszą potęgą tego regionu. Nasz przewodnik z chęcią rozmawiał z nami także po zakończeniu objazdówki tłumacząc chęć nawiązywania do dawnych korzeni przez to nowe państwo.
Skopje to nie tylko centrum miasta. To również nowoczesne budynki biznesowe, jak choćby poniższy budynek firmy Tinex, w głównej mierze zajmującej się handlem wyrobami spożywczymi.
A także nowo powstające budynki mieszkalne, których architektura odbiega od wizerunku typowego blokowiska. Trafionym pomysłem jest również postawienie w wielu częściach miasta „poidełek” stanowiących de facto krany z wodą zdatną do picia, a swoim wyglądem nawiązujących do dawnej konstrukcji ręcznych pomp do wody, montowanych na studniach. Jak można było zaobserwować, korzystało z nich wielu rodzimych mieszkańców stolicy.
Czytając komentarze czy blogi na temat Skopje widać wiele kontrowersji, głównie nawiązujących do architektury centrum miasta. Jednym się Skopje podobało i chętnie do niego wrócą (do tej grupy należę ja wraz z całą moją rodziną), a inni twierdzą, że jest to zupełny kicz i tandeta. Niezależnie jednak od oceny, jest ono miastem, o którym się rozmawia i obok którego nie można przejść obojętnie. Jest zupełnie inne od pozostałych stolic Europejskich i choćby dlatego trzeba je koniecznie zobaczyć i samemu wyrobić sobie osąd. Nie można tu polegać tylko na przeczytanych opiniach (często krytycznych) i przez to skreślić miasto z trasy swoich podróży. Do miasta na pewno warto przyjechać choćby z tego powodu, że nie tylko same budynki, ale też atmosfera miejsca każdorazowo powodują, czy będziemy chcieli do niego wrócić, czy też potraktujemy je jako zamkniętą kartę na trasie naszych podróży. A to miasto dla nas jest właśnie takim miejscem, do którego chcielibyśmy powrócić. Przyjemnie było posiedzieć w jednym z licznych ogródków restauracyjnych przy Placu Macedońskim, coś zjeść czy wypić czy to w dzień czy późnym wieczorem. Nasze dzieci miały też olbrzymią radochę w bieganiu po „chodnikowej” fontannie znajdującej się nieopodal fontanny z jeźdźcem na koniu, tj. licznych strumyków wypływających z różnym natężeniem wprost z chodnika – i oczywiście podświetlanych. Fontanna ta była całkiem sporych rozmiarów – i stanowiła zainteresowanie także tej starszej młodzieży rywalizującej, komu uda się przebiec „na sucho”.
Tak więc pewnie niektórzy uznają mnie za osobę lubiącą kicz, ale ja wszystkim gorąco polecę Skopje, jako miejsce godne podjęcia własnych ocen i refleksji.
Będąc w Skopje warto też udać się do znajdującego się nieopodal Kanion Matka. Ale o tym, w odrębnym wpisie.
Ciekawy opis zachęcający do odwiedzenia Skopje. Autor nie narzuca swojego punktu widzenia lecz tworzy jakby witraz składający się w jedną całość, zgrabnie łącząc historię i teraźniejszość miasta. Brawo.
Super